środa, 26 sierpnia 2015

35.Ty klawesynie!



   -Przyszedłem, bo wiedziałem, że cię tu znajdę- rzekł zmartwiony.
   -A po co mnie szukałeś?- spytałam wielce zadziwiona.
   -Musimy pogadać w obecności Rafy…- stwierdził zamyślony i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
   -Ney… O co chodzi?- zapytałam nie wiedząc co go tu sprowadza i dlaczego chciał rozmawiać również z Rafinhą.
   -A więc… Twój kochany narzeczony i przy okazji kłamca i fałszywy przyjaciel dobierał się do mojej Lili…- zwrócił się do mnie ze złością w oczach. –Powiedz mi, dlaczego to zrobiłeś?!- agresywnie spojrzał w stronę przyjaciela.
   -Nie wiem o czym mówisz!- krzyknął natychmiastowo Rafinha.
   -Nie udawaj! Lili powiedziała mi wszystko! Że ją obmacywałeś, że chciałeś to z nią zrobić, że chciałeś ją uderzyć, gdy odmówiła! Ty skurwysynie!- wykrzyczał rozjuszony da Silva i rzucił się z pięściami na rodaka.
   -Co?! Nie! Neymar!- zdążył wydusić Rafa nim ten zaczął okładać go zaciśniętym rękami.
   -Neymar zostaw! Wszystko da się wyjaśnić- rzekłam rozdzielając ich jednak Ney odepchnął mnie zakładając Rafinhii dźwignię na rękę.
   -Jak ty tak mogłeś?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!- z żalem w głosie powiedział Neymar po czym z jego błyszczących ocząt spłynęły łzy, a on sam spoczął na kanapie.
   -To nie prawda…- stwierdził zrezygnowany Brazylijczyk.
   -Twierdzisz, że ona to zmyśliła?- zapytał chowając twarz w ręce.
   -Nie tknął bym tej twojej Lili, bo mam El. Opanuj się człowieku. Ona musiała to zmyślić.
   -Ja… Ja nic już nie rozumiem- zaczął lamentować.
   -Ja również nic nie rozumiem z tego wszystkiego-rzekł zrezygnowany Rafa.
   -Przepraszam was ale to mnie przerasta, muszę to porządnie przemyśleć- powiedział zakłopotany ciemnowłosy chłopak po czym wstał i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.
   -To ja was zostawiam samych- rzekł zdziwiony Thiago całą tą sytuacją wychodząc na zewnątrz.
   -Chyba nie wierzysz w te bzdury? –zapytał mnie ukochany.
   -Nie wiem już co myśleć o tej całej sytuacji- rzekłam podchodząc bliżej  do narzeczonego.
   -Mam rozumieć, że jednak mu uwierzyłaś?- zapytał podnosząc głos…
   -Mówił o tym bardzo przekonywująco- odpowiedziałam na pytanie Rafy.
   -Nie ufasz mi?- oburzył się jak nigdy dotąd.
   -Skąd takie przypuszczenie?- zapytałam bardzo zdziwiona?
   -Bo powiedziałaś, że przekonało cię jego głupie oskarżenie!- krzyknął na mnie z pogardą.
   -Bo znamy się tak krótko, że może się to okazać jednak prawdą. Nie znam cię tak dobrze, jak bym chciała- odpowiedziałam zdenerwowana a ten niespodziewanie uderzył mnie w twarz z Plaskacza.
   -Mocniej nie mogłeś?- spytałam tak, jakbym w ogóle się tym nie przejmowała.
  Nie zastanawiając się dłużej, co robić w takiej sytuacji, szybkim krokiem udałam się do wyjścia nie zamykając za sobą drzwi. Gdy już wsiadałam do auta Teo poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Był to blady i zdenerwowany Rafinha.
   -El przepraszam. Poniosło mnie. Nie chciałem. Nigdy w życiu nie uderzyłbym tak pięknej kobiety jak ty. A zwłaszcza ciebie, moją narzeczoną, która jest dla mnie całym światem. Przepraszam. Nie sądziłem, że cię uderzę.
   -Ale zrobiłeś to ty głupku, ty klawesynie jeden, ty skurwielu- krzyknęłam naciskając na pedał gazu. Byłam zrozpaczona. Nigdy nie przyszło by mi do głowy, że mój własny narzeczony może mnie tak potraktować.
  Nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić udałam się do domu Neymara. Musiałam się komuś wygadać i mimo, iż miałam wielu przyjaciół, wybrałam właśnie jego. To on sprawił, że Rafa zwątpił w moje zaufanie do niego. Jak gdyby nigdy nic zajechałam pod wille Brazylijczyka i spostrzegłam go tuż przy wejściu. Zdziwiona mina przyjaciela wywołała na mojej twarzy delikatny uśmiech. Wysiadłam z auta i powolnym krokiem ruszyłam w stronę czekającego na mnie chłopaka.
   -O co chodzi?- spytał z tą swoją cudną miną.
   -Możemy pogadać?- zapytałam zrezygnowana.
   -Jasne. Wchodź- rzekł i zrobiłam jak kazał. Usiadłam na wygodnej, białej kanapie stojącej w salonie i patrzyłam, jak Neymar siada obok mnie.
   -No więc… O co chodzi? Czy ty płakałaś?- zagabnął nie wiedząc co powiedzieć.
   -Nie… To tylko… Nie ważne. Chciałam pogadać o tej akcji w szpitalu. To… Nikomu nie powiem. Możesz mi ufać- uśmiechnęłam się szeroko. –Moja reakcja była nieuzasadniona. Przepraszam. Będę wam kibicować, żeby udało wam się tak jak mi i Rafie- tłumaczyłam Brazylijczykowi aż zrozumiał wreszcie, że nie byłam zazdrosna. Trwało to dosyć długo i nastała chwila głuchej ciszy. Wtedy Ney zapytał:
   -On cię uderzył, prawda?- spytał zmartwiony.
   -Taaak. Alle to nie ważne. Poniosło go- stwierdziłam spuszczając głowę w dół.
   -Jadę z nim pogadać- rzekł i nie pytając mnie o zdanie wyszedł ze swojego domu zostawiając mnie samą w wielkim mieszkaniu.
*Piętnaście minut później. W domu Rafinhii*
   -Słuchaj. Jeżeli jeszcze raz ją tkniesz, to mnie popamiętasz. Nie zasługuje na takie traktowanie, a ty nie zasługujesz na nią. Stary, to za wysoka półka. Odpuść nim ją zranisz- stwierdził stojąc bardzo blisko Rafinhii.
   -Ja…- i tak skończyła się wypowiedź Rafy. Nie umiał nic powiedzieć. Nie umiał normalnie porozmawiać. Wiedziałam, że żałuje, ale musiał ochłonąć i przemyśleć wszystko w samotności.


  Cała sytuacja skończyła się happy endem. Wybaczyłam Rafie to, co zrobił i mogliśmy spokojnie planować naszą wspólna przyszłość. Zapomnieliśmy o wszelkich zmartwieniach związanych z tą sytuacją. Lili i Rafa szczerze porozmawiali i powiedzieli nam tylko, że to była nieprawda i by przestać się tym przejmować. Po prostu zapomnieliśmy o tej sytuacji. Sytuacja z Thiago też się wyjaśniła. Uznaliśmy, że nic się nie stało i że nie było tego zdarzenia. W końcu Thiago ma żonę, ja mam Rafę, więc wszystko było bez znaczenia.
  Jednak po kilku miesiącach uczucie między Neyem a Lili zaczęło znikać. W końcu doszło do rozstania, które strasznie go dotknęło. Próbował być silny, ale co i róż wypłakiwał się na moim ramieniu. Wszystko się ustatkowało i żyliśmy jako przyjaciele. Ja, Rafa i Neymar. Niczym trzej muszkieterowie. Z tym, że dwóch spało ze sobą…





Łapajta kolejny rozdział!!!
Wybaczcie, że tak późno, ale urodziny w rodzinie itp…
Tak więc dziękuję moim sweet psiapsiółom, moim klawesynom i kto wie co jeszcze…
So… Margaret i Homilien…
Dziękuję i proszę was o komentarze dla nich… Motywujcie je. Może w końcu same zaczną pisać.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

3 komentarze:

  1. Mnie poprostu zatkalo :) zwlaszcza to ze Rafa ja uderzyl :) a pozniej szok totalny przy koncowce zal mi Neya musi cierpiec :) biedak
    Oczywiscie czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hay!
    Genialny rozdział! <3 Bardzo mi się podoba. Ogólnie wszystko. Rafa jest dupkiem. Nigdy chyba nie zmienię zdania. Nie lubię go po prostu. Tak jakoś... Wyszło? Taaaa. Thiago.... Może być. Też nie jest jakimś dla mnie super bohaterem, ale nie jest aż taki zły. Teo. Nadal go lubię mimo wszystko. El. Sądzę, że robi głupotę będąc z Rafą. W końcu ten idiota ja uderzył. Tak szczerze w ogóle się tego nie spodziewałam. xx El Ambro powinna być z Leondre Devriesem. On jest dla niej chyba najbardziej odpowiednim chłopakiem.
    Czekam na następny rozdział i życzę weny! ♥♥
    Ahh i życzę udanych ostatnich dni wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach no tak... Lel... Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale... Myślę, że wszystkie twoje wątpliwości się rozwieją (chociaż nie do końca). Dziękuję i również życzę miłej końcówki wakacji :* Pozderki <3

      Usuń