wtorek, 26 maja 2015




1.Szansa na nowe życie

  Siedziałam w szkole jak zwykle znudzona. Zadzwonił dzwonek na lekcję języka angielskiego. Całą godzinę przesiedziałam jak mysz pod miotłą. Po zajęciach pani poprosiła żebym została na chwilę w klasie. Byłam tak bardzo podekscytowana. 
   -Jedziesz na wymianę uczniowską do Manchesteru, do rodziny Devriesów. Dasz sobie radę?
 -Ja... Ja nie wiem co powiedzieć. Tak! Tak! Dam sobie radę. Rodzina Devriesów? Nie wierzę- myślałam, że zaraz zemdleję.
  Leondre Devries- mój idol, najlepszy raper jakiego znam.Ja będę z nim mieszkała przez cały rok. To niemożliwe. Patrzyłam na panią z taką iskrą w oczach. Cieszyłam się na maxa. Nikt by mnie nie zrozumiał no chyba, że prawdziwa Bambinoska. Chciałam jak najszybciej wynieść się z tego pieprzonego zadupia, które przygnębiało mnie jak żadne inne miejsce. To była szansa. Kto wie może zostanę tam na dłużej...
Nieomal spóźniłam się na autobus. Całą drogę przesiedziałam cicho i nie mówiłam nikomu co mnie czeka. Po powrocie do domu poinformowałam mamę o wyjeździe i powiedziałam, że nie ma nic do gadania i wyjeżdżam za tydzień. Nie wiem jakim cudem ale od razu się zgodziła.

  Po nie całym tygodniu oczekiwania nadszedł piątek. Wylatywałam w sobotę wieczorem więc miałam czas na wszystko. Moi przyjaciele i znajomi o niczym jeszcze nie wiedzieli i postanowiłam, że dowiedzą się dopiero dziś.
  Tego dnia wystroiłam się jak nigdy dotąd. Spięłam włosy w koka, założyłam sukienkę i umalowałam oczy. Wszyscy byli zdziwieni moim wyglądem. Każdy pytał, co takiego się zdarzyło.
  Na godzinie wychowawczej wychowawca oczywiście ubiegł mnie i powiedział wszystkim, że wyjeżdżam. Każda para oczu skierowana była na mnie. Nastała niezręczna cisza, którą przerwał głos któregoś z kolegów.
   -Ile cię nie będzie? U kogo będziesz tam w ogóle mieszkała?
   -Planowane jest, że zostanę w Manchesterze na rok, ale kto wie... Będę mieszkała u rodziny jednego z moich idoli. Myślę, że nie będę za wami tęsknić, bo nie zrobiliście nic godnego zapamiętania -odpowiedziałam z dziwną pewnością siebie.
   -Czyli żegnamy cię na rok! To zasługuje na niezłą imprezę. Dzisiaj o 18 wszyscy wbijają do mnie!!!
Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na swoją klasę. Nie byli mi zbyt bliscy i nie chciałam dłużej tam zostać. Zadzwonił dzwonek. Wyszłam. Nie chcąc spędzać więcej czasu w szkole i odpowiadać na dociekliwe pytania, uciekłam z lekcji. Poszłam nad rzekę. Przez chwilę siedziałam sama lecz po kilkunastu minutach spostrzegłam znajomą mi osobę niedaleko mnie. Zwrócona w moją stronę postać, uśmiechała się do mnie szyderczo. Nie wiedziałam o co chodzi. Podeszłam bliżej. Był to kolega z klasy, który zawsze mi się podobał.
   -Co tu robisz? -spytałam zaciekawiona.
   -Chciałem cię pożegnać.
Stałam tam trochę onieśmielona ale nie dawałam tego po sobie poznać. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nagle on podszedł, uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Stałam jak wryta i nawet nie myślałam. Po kilku sekundach ocknęłam się i rozejrzałam. Jego niestety już nie było. Chciałam mu powiedzieć co do niego czuję lecz zniknął gdzieś w gęstym lesie.
  Po powrocie do domu spakowałam się i położyłam do łóżka. Szybko zasnęłam po ciekawym dniu. W nocy śniły mi się jakieś koszmary inie mogłam spać. Niemal całą noc spędziłam na rozmyślaniu, jak tam będzie. Czy rodzina Devriesów mnie polubi i czy Leo będzie potrafił żyć na co dzień z Bambinoską.
  Około trzeciej w nocy postanowiłam napisać wszystkim, na których mi zależy, że będę tęskniła i że wrócę niedługo ale na pewno nie tak szybko jak się wydaje. To było spontaniczne. Prawdą jest, że planowałam zostać u Devriesów na dłużej i stać się dla nich rodziną.
  Następnego dnia wstałam strasznie zaspana. Resztę nocy spędziłam na oglądaniu śmiesznych filmików Fc Barcelony. Tak, jestem Culé i nikomu nic do tego. Stwierdziłam, że w Manchesterze, w końcu zapiszę się klubu. Marzyłam o tym od dawna ale nie miałam odwagi tego zrobić. Od dawna wiem, że mam talent do footballu. Każdy mi to mówił i byłam tego w pełni świadoma, lecz były ważniejsze rzeczy do zrobienia.
  Całe rano i popołudnie spędziłam z przyjaciółmi spoza szkoły i świetnie się z nimi bawiłam. Po piętnastej zaczęłam przygotowywać się do lotu. O 18 czekałam już spakowana przed domem. Mojej rodzinie było trochę przykro i nie ukrywali swojego smutku. Na lotnisko do Warszawy odwoził mnie szwagier. Całą drogę przespałam.Na lotnisku przeszłam odprawę i weszłam na pokład samolotu. Szukając swojego miejsca spostrzegłam, że znajduje się ono obok fotela pewnego przystojnego nastolatka w koszulce Leo Messiego. Z jednej strony cieszyłam się, gdyż miałabym o czym porozmawiać z sąsiadem ale z drugiej strony chciałam się porządnie wyspać w samolocie, a przy takim chłopaku raczej nie wypada spać, zwłaszcza jak ktoś wygląda we śnie tak brzydko jak ja. No nic, podeszłam i usiadłam na swoim miejscu. Spojrzałam na chłopaka obok i uśmiechnęłam się do niego po czym włączyłam muzykę na słuchawkach. Zamknęłam oczy i poddałam się muzyce. Po jakiejś godzinie w końcu otworzyłam oczy i zauważyłam, że przystojny blondyn o niebieskich oczach wgapia się we mnie jak w obrazek.
   -O co chodzi? -zapytałam z lekkim niepokojem.
   -Nie, nic. Po prostu jesteś tak piękna.... O przepraszam. Jestem Benjamin, Benjamin Walle. A ty ślicznotko?
   -Dziękuję za komplementy. Mam na imię El, po prostu El. Miło mi cię poznać.
   -A to twoje prawdziwe imię?
   -Nie, ale zaczynam nowe życie i przyda mi się do tego nowe imię bądź przezwisko.
   -No dobrze... Nie wnikam w to. Czego słuchasz?
   -Artiste.
   -Co? Kto to jest?
   -Raper. Śpiewa głównie o Fc Barcelonie. Tak jestem fanką Blaugrany i footballu.
   -To świetnie bo ja też. Kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
   -Jest wielu... Legendy takie jak Drogba, Xavi, Iniesta, Gerrard, Messi, Ronaldinho ale moim oczkiem w głowie jest Neymar i Rafinha. Miłość do Brazylijczyków od zawsze mam w sercu. A twoim idolem? Niech zgadnę... Messi.
   -Owszem. To prawdziwa legenda.
Rozmawialiśmy tak przez całą podróż. Gdy wylądowaliśmy, odprowadził mnie do wyjścia i wymieniliśmy się numerami telefonów. Gdy Benjamin poszedł, ja stałam przy wyjściu i czekałam na Carolinę i Alexa- to rodzice Leo. Po długim oczekiwaniu, białym Audi zajechała młoda para. To byli oni. W tej chwili jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że mogą stać się dla mnie rodzicami i że mogłabym stworzyć z nimi szczęśliwą rodzinę. Z samochodu wysiadła uśmiechnięta od ucha do ucha kobieta o jasnych blond włosach, ciemnych oczach i bladej cerze oraz młody, przystojny, wysoki brunet z oczami jak niebo i ciemniejszą karnacją. Przywitaliśmy się jak starzy przyjaciele i wsiedliśmy do pięknego auta.
   Siedziałam z tyłu pewna siebie i z błyskiem w oku. Już nie mogłam się doczekać aż poznam Leo. Carol zauważyła to od razu i włączyła muzykę dla wypełnienia mijającego czasu. Dotarliśmy. Wysiadłam z auta, Alex wziął moją walizkę i obydwoje stanęli koło mnie i przytulili w ramach wsparcia w nowej sytuacji. Gdy tak stoję tu teraz i myślę... Przypominają mi się słowa mojej nauczycielki:

"To może być twoja szansa na nową przyszłość."


  


3 komentarze:

  1. Wow! Zapowiada się bardzo ciekawie ;) czekam na 2 rozdział ;) pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejj, fajne 😊. Ale jak to ja-muszę się do czegoś przyczepić. Myślę, że powinnaś dawać więcej opisów. Miejsc, zdarzeń, ale także uczuć głównej bohaterki. Opowiadanie jest wtedy bardziej przejrzyste i od razu ciekawiej się czyta. bo tak to same suche fakty, trochę zawiewa nudą. Pozdrawiam i życzę weny, bez której żadna pisarka się nie obędzie. Myślę, że zostanę tu na dłużej 😉
    Całość super 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zapowiada! Lecę czytać dalej! :)

    OdpowiedzUsuń